Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak gotować, by nie marnować żywności i w czasie epidemii

Sławomir Bobbe
Sławomir Bobbe
byothe (Pixabay.com)
W czasie panującej epidemii koronawirusa, gdy ograniczenie kontaktu z innymi jest podstawową zasadą bezpieczeństwa, zoptymalizowanie przygotowania posiłków staje się sprawą nie tylko ważną, ale wręcz kluczową dla naszego zdrowia. Jak gotować, żeby nie marnować jedzenia?

Pewne zasady niemarnowania żywności w czasach epidemii muszą się zmienić. O ile w normalnej sytuacji nie ma większego sensu robienie większych zapasów i ich chomikowanie (bo zwykle jakaś część zakupów zamiast do żołądka trafia do kosza), obecnie "hurtowe" zakupy pozwalają rzadziej wychodzić z domu i ograniczać ryzykowne kontakty w sklepach czy na targowiskach. Chodzi o to, by zakupy zrobić raz np. na tydzień i korzystać z tego, co się kupiło, pozostając w domu.

Na większe zakupy warto wybrać się po przeprowadzonej „inwentaryzacji" lodówki, szafek czy spiżarki, by uzupełnić zapasy i nie kupować rzeczy niepotrzebnych. W rozsądnych i przemyślanych zakupach pomoże przygotowana wcześniej lista. Po pierwszych dniach wybuchu epidemii, gdy wielu klientów zachowywało się mało racjonalnie kupując w sklepach niemal wszystko, obecnie ze znalezieniem potrzebnych produktów nie powinno być większego problemu. Na jakich grupach produktów się skupić?

Na takich, które posłużą do przygotowania zróżnicowanych posiłków i które mają długą datę przydatności do spożycia. Podstawa to oleje, mąki, jajka, mleko, makarony, kasze, płatki zbożowe, mrożonki, a także dania gotowe w słoikach i konserwach. Tego rodzaju zakupy dobrze uzupełnić owocami i warzywami – świeżymi i mrożonymi. Warto zwrócić uwagę na to, czy produkty są odpowiednio zapakowane – w czasach epidemii osób, które lubią „pomacać" wszystkie dostępne w skrzynce owocowe, a potem zrezygnować z zakupu nie brakuje. Dla bezpieczeństwa, choć nie udowodniono, że wirus przenosi się wraz z żywnością, lepiej zdecydować się na produkty zafoliowane. Przy okazji warto wiedzieć, że podgrzewanie żywności do temperatury powyżej 70 stopni Celsjusza skutecznie zabija wirusy.

W dobie koronawirusa oddzielenie żywności surowej od gotowanej, jak również poddawanie jedzenia obróbce termicznej przed posiłkiem powinno każdemu wejść w nawyk.

Jak gotować, by nie marnować żywności?

Przygotowując posiłki dobrze jest szykować porcje, które są skrojone pod żołądki domowników. Przesadzanie z ilością jedzenia prowadzi wprost do jego marnowania. Co zrobić z niewykorzystanym jedzeniem i resztkami kryjącymi się w zakamarkach lodówki?

Idealnym „czyścicielem" zalegających w lodówce produktów, które nie są już pierwszej świeżości, jest pizza. Wystarczy mąka pszenna, drożdże i jajka do przygotowania ciasta, na które wrzucić można właściwie wszystko – nieco suchy starty na tarce ser albo pozostałą połowę sera pleśniowego, pomarszczoną ze starości paprykę, resztki cebuli niewykorzystane wcześniej, kukurydzę w puszce, pieczarki (a jeszcze lepiej leśne grzyby zebrane jesienią), ogórki konserwowe, oliwki i niemal wszystko, co stoi otwarte w lodówce i zbyt długo czeka na zjedzenie.

Podobną rolę czyściciela pełni zapiekanka popularnie nazywana „na winie", czyli ze wszystkim co się nawinie pod rękę. Tu wystarczy podpieczenie czerstwej, przekrojonej na pół bagietki albo bułek na których lądują produkty, których nie udało się wykorzystać wcześniej.

Tradycyjny polski obiad musi być podany z ziemniakami. Zwykle gotuje się ich zbyt wiele, ale tego co zostanie nie powinno się wyrzucać. Dzień później z pozostałości ziemniaków można przygotować kopytka czy gnocchi z ziołami, albo pokroić je w plastry i zapiec z cebulką.

Równie często jak ziemniaki pozostają po obiedzie rozmaite kasze. Nadmiar ugotowanej gryki, kaszy jaglanej czy bulgur może być bazą do przygotowania smażonych kotletów. Dodatek jajka, zieleniny, twarogu i mamy gotowe pożywne danie na następny dzień.

Jeszcze lepszy do zagospodarowania resztek zalegających w lodówce jest makaron z sosem. Bazę stanowić może sos wcześniej zakupiony, do którego dodać można niemal wszystko – pomidory, paprykę, zieleninę, grzyby czy wędliny.

Chleb z domowego pieca

Polacy w znacznej większości nie wyobrażają sobie śniadania czy kolacji bez pieczywa. To wyprawy po chleb zmuszają nas do opuszczenia domów i wystawania po kilkadziesiąt minut przed piekarniami. Czemu codziennych wizyt w piekarni nie ograniczyć? Wygrani są ci, którzy już wcześniej zainwestowali we własne wypiekacze do chleba i bułek. Wystarczy zapas mąki (albo gotowych „fixów" do przygotowywania pieczywa), by cieszyć się świeżym, własnej roboty chlebem przez cały tydzień (przygotowany w ten sposób chleb, odpowiednio przechowywany, długo trzyma świeżość, więc wystarczy "zabawa" w piekarza raz na dwa, trzy dni). Osoby, które nie mają wypiekacza do chleba, ale rozważały taki zakup ciągle mogą to zrobić – trzeba się jednak liczyć wydatkiem rzędu 500 złotych wraz z dostawą). Co gdy wypiekacza nie mamy i mieć nie chcemy?

Opcje są dwie. Pierwsza to zakup świeżego pieczywa i od razu zamrożenie części do wykorzystania w kolejnych dniach. To rozwiązanie ma swój minus – pieczywo generalnie zajmuje sporo miejsca w zamrażalniku, a to jest potrzebne na inne, ważniejsze produkty. Pozostaje więc zakup pieczywa o przedłużonej trwałości i chleba tostowego. Taki chleb zachowuje świeżość nawet kilka tygodni bez konieczności mrożenia i można go wykorzystać w każdej chwili.

Sam toster (jak również opiekacz do pieczywa) to urządzenie niezwykle przydatne, kosztuje kilkadziesiąt złotych za modele z niższej półki. Pozwoli – oprócz chleba tostowego – na podpieczenie nieco już czerstwego chleba, który normalnie trafiłby pewnie do kosza, ale po obróbce termicznej może stać się smaczną kolacją.

od 7 lat
Wideo

Kalendarz siewu kwiatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jak gotować, by nie marnować żywności i w czasie epidemii - Kurier Poranny

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto