Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koszykówka. WKS Śląsk Wrocław - Trefl Sopot 71:87

Rafał Hydzik
13.10.2019 wroclaw
energa basket liga
slask wroclaw kong szczecin
n/z mathieu wojciechowski
koszykowka mezczyzn
gazeta wroclawska
pawe£ relikowski / polskapress
13.10.2019 wroclaw energa basket liga slask wroclaw kong szczecin n/z mathieu wojciechowski koszykowka mezczyzn gazeta wroclawska pawe£ relikowski / polskapress Pawe£ Relikowski / Polskapress
W 7. kolejce Energa Basket Ligi WKS Śląsk Wrocław po bardzo przeciętnym występie uległ Treflowi Sopot aż 71:87, przegrywając trzeci kolejny mecz w Hali Orbita.

- Śląsk jest przede wszystkim drużyną walczącą i my musimy odpowiedzieć tym samym – mówił przed meczem trener Trefla Sopot, Marcin Stefański. Opiekun drużyny z Trójmiasta miał niemały ból głowy przed tym meczem, gdyż w ostatniej chwili musiał zastąpić Carlosa Medlocka, najlepszego asystenta ligi. Na „jedynkę” wskoczył młody Łukasz Kolenda. - Przyszło nam się dziś mierzyć z jedną z najlepszych drużyn w lidze – odpowiedział Andrzej Adamek, który także zaakcentował waleczność jako jedną z kluczowych broni swojej drużyny.

Waleczność, ale i konsekwentność, a zwłaszcza w kwestii doborów personalnych. Na boisko wybiegli stali żołnierze WKS-u: Kamil Łączyński, Devoe Joseph. Mathieu Wojciechowski, Michał Gabiński i Aleksander Dziewa. Goście już od pierwszej akcji kierowali piłkę do Nany Foulanda, który fenomenalnie rozpoczął bieżący sezon EBL. Amerykanin jednak powoli wchodził w mecz, w pierwszej kwarcie zbierając zaledwie 2 punkty i tyle samo fauli. W Śląsku natomiast słabą jak na swoje standardy kwartę rozegrał Wojciechowski, z gry trafiając 0/5 prób. Mimo że przed meczem trener Stefański uczulał na ten element gry, WKS brylował szczególnie w szybkim ataku, rozprowadzanym przez Łączyńskiego.

W drugą kwartę Śląsk wszedł prowadząc 20:13. Blisko piątej minuty znany ze zgorzeleckiego Turowa Cameron Ayers po raz pierwszy odwrócił szalę na rzecz Trefla. Należy jednak pochwalić Śląsk za błyskawiczną reakcję – dwójką Dziewy i rzutem z dystansu „Łączki” wrocławianie odzyskali przewagę. Sopocianie w odwecie popisali się jeszcze większą konsekwentnością i w ostatniej akcji przed przerwą przechwycili piłkę po stracie Michaela Humphreya, ruszając z szybkim atakiem. Sędziowie dopatrzyli się niesportowego faulu Josepha, a Ayers z linii osobistych wyprowadził Trefl na 2-punktowe prowadzenie do szatni. - Musimy lepiej trzymać tempo pod oboma koszami, brak nam skuteczności – w przerwie mówił Wojciechowski. Wrocławianie w tym elemencie do przerwy utrzymali zaledwie 36 proc., przy niemal równie przeciętnym wyniku gości - 38 proc.

W pierwszej piątce na trzecią kwartę Andrzej Adamek wymienił na „trójce" dołującego dziś Wojciechowskiego na Torina Dorna. Amerykanin, w ostatnich meczach także nieco przygaszony, zdobył 6 punktów w tej części meczu (17 w całym spotkaniu, najwięcej w Śląsku). Już cztery minuty przed końcem kwarty Trójkolorowi mieli komplet pięciu oddanych fauli, jednak to nie z linii osobistych Trefl budował swoją przewagę. W ostatnich minutach trzeciej kwarty wrocławianie rzucali z fatalną skutecznością, pozwalając gościom zbudować 8-punktową serię i zakończyć kwartę wynikiem 53:63.

10-punktowa strata na początku finalnej odsłony nie malała, lecz się powiększała. Sopocianie grali bardzo skutecznie w defensywie, wymuszając straty po stronie WKS-u. Kontrolowali całą tę kwartę, wyraźnie i zasłużenie wygrywając 87:71.

Trudno było dziś rozpoznać WKS na parkiecie. W atakach brakowało płynności, rozegranie ciągnęło się do samej 24 sekundy, a w polu trzech sekund atakujący Śląska bywali co najwyżej gościnnie. Brakowało tych wszystkich elementów, którymi Trójkolorowi dotąd straszyli rywali - zupełnie bezproduktywny był Wojciechowski (żaden celny rzut z gry), pod koszem nie radzili sobie Humphrey i Dziewa, a Joseph na dystansie nawet nie kreował sobie sytuacji (zaledwie jeden celny rzut w trzech próbach). Także Danny Gibson po niezłym początku w Stargardzie pokazał, że i on potrzebuje czasu, by na dobre wejść w nowy zespół. - Byliśmy kompletnie sparaliżowani i tak nie może być! Nie jesteśmy sobą w Hali Orbita, nie wiem czy nas peszy gra przed tak dużą liczbą kibiców, ewidentnie zawodzi głowa - mówił po meczu Łączyński.

WKS Śląsk Wrocław - Trefl Sopot 71:87 (20:13, 16:25, 17:25, 18:24)
Śląsk: Dorn 17, Łączyński 11, Joseph 10, Gibson 9, Dziewa 8, Chrbascz 5, Wojcechowski 5, Humphrey 4, Gabiński 2.
Trefl: Ayers 22, Leończyk 17, Roberson 15, Foulland 14, Kowalenko 8, Kolenda 5, Kurpisz 2.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto