Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Silvio i Tomek wyruszą szlakiem średniowiecznych mnichów do chana (REPORTAŻ)

Grzegorz Chmielowski
materiały organizatora wyprawy
Silvio Divina ruszy 10 kwietnia 2020 roku razem z Tomkiem Marchlewiczem szlakiem dwóch mnichów - z francuskiego Lyonu do Karakorum w Mongolii i z powrotem. Chcą odtworzyć i spopularyzować niezwykłą podróż, w jaką w XIII wieku papież Innocenty IV wysłał włoskiego i polskiego zakonnika do tatarskiego chana, by zapobiec dalszemu niszczeniu Europy przez bezwzględne hordy. Silvio chce też głośno powiedzieć światu, że ci zakonnicy wyprzedzili Marco Polo.

Franciszkanin Benedykt Polak mógł liczyć tylko na konie. Najpierw te dorodne, europejskie. Potem azjatyckie - drobne, ale wytrwałe. A potem na wielbłądy oraz własne nogi. Jego podróż z włoskim zakonnikiem Giovannim da Pian del Carpine z Lyonu do Karakorum i z powrotem trwała ponad dwa i pół roku: dokładnie od 16 kwietnia 1245 roku do 18 listopada 1247.

- Tyle czasu to my nie mamy - uśmiecha się 41-letni Sylvio. Razem z Tomkiem (33 lata) wyjadą w trasę spracowanym land roverem defenderem Silvia. Takim bez elektroniki. W sam raz na pustynne szlaki. Ale starają się też o drugi taki samochód, tyle że prosto z fabryki. Najnowszy model, który nie zawiedzie, bo serwisu fabrycznego na pustyni przecież nie znajdą.

Pomysł przyszedł wraz z samochodem

Cały ten pomysł pojechania gdzieś hen, gdzie Tatarzy mieli swoją stolicę i wodza, narodził się jakieś pięć lat temu.

- Kupiłem wtedy tego defendera, właśnie z myślą o podróżach - opowiada Silvio. - Myślałem o Mongolii, Syberii, o Jedwabnym Szlaku. Wtedy też dużo czytałem o wyprawach Marco Polo do Azji. No i odkryłem też niesamowitą historię dwóch mnichów wysłanych przez papieża, tuż po bitwie pod Legnicą, do Gujuka, wnuka Czyngis Chana. Tatarzy systematycznie napadali na Europę i ją niszczyli. Papieża Innocentego IV ta sytuacja martwiła, chciał się jakoś porozumieć z przywódcą niszczycielskich wojsk. Ta historia zaczęła mnie bardzo interesować - dodaje Sylvio.

W internecie jest sporo informacji o wyprawie obu mnichów. Najkrótsza opowieść o tej historii: „W latach 1245-1247, na zlecenie papieża Inno-centego IV, z misją ewangelizacyjną do stolicy Mongołów w Karakorum, udali się dwaj franciszkanie Giovanni da Pian del Carpine i pochodzący z Polski Benedykt Polak”.

Wiadomo, że obaj pokonali około 20 tysięcy kilometrów bez map, przez nieznane, obce krainy. Spisane przez Benedykta Polaka dzieje tej podróży wyszły na światło dzienne dopiero w latach 60. minionego wieku. W Polsce przetłumaczono jego relację dopiero w 1986 roku.

A że historia jest fascynująca, świadczy choćby fakt, że ukazała się nawet wersja dla dzieci. To książeczka pt. „Wyprawa niesłychana Benedykta i Jana. Historia prawdziwa” Łukasza Wierzbickiego.

Pod patronatem Aleksandra Doby

Silvio opowiada, że aby przygotować się do podróży, zostawił pracę na etacie. - Mamy samochód i pomysł, teraz trzeba zdobyć wsparcie ludzi - wspomina początek przygotowań. Napisał więc do Anglii, do fabryki land rovera, że może ich reklamować.

Zwrócił się również do Denisa Belliveau z USA, który z kolegą podróżował śladami Marco Polo w 1993 roku. Zrobili film, był nawet nominowany do Nagrody Emmy.

Skontaktował się też oczywiście z National Geograpfic. Rozmawiał z marszałkiem województwa dolnośląskiego, który jest zainteresowany sprawą.

Łukasz Wierzbicki skontaktował go z Aleksandrem Dobą, słynnym podróżnikiem, który na kajaku pokonał Atlantyk. I tak Doba został patronem ich wyprawy. - Mentorem i doradcą - precyzuje Silvio.

- Gdy pytam, który Europejczyk pierwszy dotarł do Azji, to 99 procent mówi, że Marco Polo. A ja mówię im, że byli to mnisi z Włoch i Polski. Dlatego chcę, żeby nasza wyprawa upowszechniała ten ich wyczyn z XIII wieku - podkreśla Silvio. - Z tego, co wiem, kilkanaście lat temu podróżnik ze Szczecina pokonał ten szlak, ale nie odbiło się to dużym echem.

Wyprawa Giovanniego (Jana) i Benedykta wyruszyła jako misja papieska. Dlatego Sylvio zapukał już do drzwi nuncjusza papieskiego w Warszawie. Bo marzy mu się błogosławieństwo na drogę od papieża Franciszka. - Mam taki cel, że jak wrócę z Karakorum, to od razu pojadę do archiwum watykańskiego. Bo mnisi przywieźli od chana list do papieża i znajduje się on w tym archiwum - dodaje.

Chcą ruszyć w trasę tak jak mnisi: 16 kwietnia. Czasu zostało niewiele. Silvio rejestruje w sądzie fundację. Będzie się mieściła we wrocławskiej Fabryce Sensu, która wynajmuje m.in. pomieszczenia na działania artystyczne, biura, warsztaty, eventy. Przy ulicy, a jakże, Benedykta Polaka we Wrocławiu.

Właśnie szykują się do Anglii, by dogadać sprawę Land Rovera Defender 2020. - Jeżeli uda się wyjechać w dwa samochody, to będziemy mogli po drodze zabierać na kilkudniowe odcinki ludzi, którzy pomagają w przygotowaniu podróży - zapewnia Silvio. - Umówieni już jesteśmy m.in. z Aleksandrem Dobą, który pojedzie z nami przez dwa dni. Spodziewamy się też, że będą nam towarzyszyli dwaj podróżnicy, którzy pokonali szlak Marco Polo. W Kazachstanie dobije do nas ambasador nowego land rovera, alpinista Kenton Cool (14 razy na Mount Evereście).

Razem z nimi pojadą też dwaj przedstawiciele Wrocławskiej Szkoły Filmowej, by realizować filmy o tej wyprawie.

Trasa już narysowana, a po drodze wojna

Planują przejechać całą trasę w cztery miesiące. Mapa już wyrysowana. Czy uda się ten plan zrealizować? - Mamy problem na przykład taki, że nie możemy jechać z powodu wojny przez Donieck. Postaramy się więc przedostać przez Mariupol i Rostok. Ale okazuje się, że potrzebne są rozmowy z władzami Ukrainy i Rosji, żeby nas tam nie zablokowano. I właśnie w takich momentach błogosławieństwo papieża byłoby szczególnie ważne. To podnosi rozmowę na inny poziom... - nie ukrywa Silvio.

Podróżnicy chcą po drodze zrobić coś dobrego dla centrum dla dzieci bezdomnych w Ułan Bator. Powstało ono dwadzieścia lat temu. Teraz trzeba je zmodernizować. Będą zbierać pieniądze na zakup solarów, którymi planuje się wyłożyć dach tego centrum.

Silvio ruszy śladem Ignacego Domeyki

- Jestem pół-Włochem, pół-Niemcem, wychowanym w Chile. Od 12 lat mieszkam w Polsce - opowiada Silvio o sobie. - Stąd mój pomysł na kolejną wyprawę. Chcę pójść śladami Ignacego Domeyki, odkrywcy złóż naturalnych w Chile.

Silvio ma tam znajomą, której babcia posiada rzeźbę z Wysp Wielkanocnych - mówi. - Jak już przejadę Chile, zapakujemy rzeźbę na prom i popłyniemy, by oddać ją Wyspom Wielkanocnym - deklaruje.

A potem? Była taka Polka, która przed wojną pojechała motocyklem do Chin. - Trzeba przypomnieć jej wyczyn - nie ma wątpliwości Silvio.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto